Wolność wyboru

Przedstawienie musi trwać

Zbliżał się koniec sierpnia, mimo atakowania telefonem, każdego kto mógłby posiadać jakąkolwiek informację, na jakim etapie jest moja sprawa, niczego się nie dowiedziałem.
Związki po wysłaniu całego materiału do pracodawcy, nie otrzymały od niego żadnej odpowiedzi. Mimo, że wszystko wydaje się oczywiste, bo ojcem Pio nie jestem i nie posiadłem zdolności bilokacji. Zmiany były wprowadzanie kiedy przebywałem już poza firmą, a dostępu z zewnątrz nie posiadam. Jeżeli to, nie jest wystarczającym dowodem, czy chociaż przesłanką żeby jeszcze raz wszystko sprawdzić, pozostaje mi dalej udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Tak, to straszne, bo nawet gdyby przeszło bokiem to i tak znajdę się – jak popularnie oznacza się osoby w N które nie realizują mitycznego targetu – na celowniku, a w moim przypadku znaczy to, że ślepakami to strzelać nie będą.
Z racji tego że straszenie zwolnieniem, czy raczej, sugerowanie zakończenia współpracy, było i z tego co wiem nadal jest na porządku dziennym, nie przywiązywałem do tego zbytniej uwagi. Pozostało mi znów tylko czekać.

Jak się później okazało, pracodawca w ogóle olał temat, co mnie zupełnie nie zdziwiło ponieważ, sam próbowałem wyjaśnić tę sytuację, w jakiej się niefortunnie znalazłem, pisząc do zarządu i licząc na zaufanie – jedną z fundamentalnych zasad, za cyt.
„Zaufanie – Szanujemy siebie nawzajem i swoją pracę, komunikujemy się w sposób otwarty, dotrzymujemy słowa.Działamy w dobrej wierze i ufamy w dobre intencje pracowników.”
Jak i pomoc – w końcu ktoś się musi tym zainteresować prawda? Więc napisałem co o takim traktowaniu myślę i wysłałem tak wysoko jak się tylko dało.

Jak zapewne przypuszczacie nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, otrzymałem za to jasny komunikat – mają mnie po prostu w dupie, tak jak i własne zasady, a także pracowników których oszukali, ogłaszając tę „amnestię”. Przynajmniej wiem już jak się czują jehowi kiedy zatrzaskujesz im przed nosem drzwi. Jak widać nie nauczyłem się najważniejszej rzeczy, to ty jesteś dla firmy nigdy na odwrót.
Wracając do sedna, jak marna sytuacja by to nie była, pod koniec sierpnia wszechświat dał mi wybór. Tego dnia otrzymałem telefon od przyjaciela i dowiedziałem się, że jakaś dyrektor od czegoś tam – siódma woda po kisielu. Jedzie specjalnie do nas, wraz z moim dyplomem, prosto z mitycznej Warszawy, żeby dokonać honorowego pasowania byłego pracownika. Czuję się wyróżniony.

Niestety moje zapalenie nie pozwoliło mi uczestniczyć w przyjęciu, lecz z tego co później słyszałem, pani ‘dyrektor czegoś tam’, nazwijmy ją dżastom, dostała ataku – wściekłość, rozgoryczenie, zdziwienie i uwaga – foch 😉 to najłagodniejsze określenia jakie mogę tu wstawić. Cóż jeżeli się nie potrafi kontrolować hormonów to należy się udać do specjalisty. Ja tam bym szukał plusów, na przykład, mogła podziwiać południowe widoki w czasie powrotu do swojego gniazda.

Zabawa była przednia, ale wiadomo co się odwlecze to nie uciecze, kiedy kilka dni później byłem dostarczyć zwolnienie, zostałem sprytnie wmanewrowany. Z racji tego że moja karta została zdezaktywowana, to po wejściu do zakładu nie mogłem go opuścić, ponieważ nie mogłem otworzyć drzwi. Wobec czego zostałem zaprowadzony do pokoju przesłuchań, gdzie oczywiście odebrano ode mnie l4, a z racji braku możliwości wyjścia, to mimo wszystko wraz z obstawą, w postaci mojego przełożonego, kazano mi czekać na komplet dokumentów kończących moją współpracę.
Najlepsze co możecie zrobić w takiej sytuacji to włączenie, dyktafonu, przy czym oczywiście spotkacie się z przepychankami słownymi – nie przejmujcie się, nic wam nie mogą zrobić ani niczego zabronić. Ja powiedziałem, że jeżeli komuś nie odpowiada nagrywanie zawsze może wyjść. Następnie po przeczytaniu powodów przez które pracodawca postanawia zakończyć współpracę, dostaniecie dyplom pracownika roku:

wypowiedzenie przodwypowiedzenie tyl

Ja wtedy, nie byłem tego świadomy, ale byłem dość wzburzony no i zresztą było mi wszystko jedno. Możecie na kopii swojej i oczywiście pracodawcy, mimo krzyków, napisać wszystko co chcecie. Jak widzicie pracodawca umieścił również na wypowiedzeniu obostrzenia, jeżeli nie dostaliście na początku pracy żadnych druczków o tajności i tym podobnych do podpisania, nie musicie zwracać na to uwagi, bo nie jest to wiążące. Co więcej, kazano mi zdać jeszcze obiegówkę, powiedziałem, że mam to w dupie, bo właśnie podpisałem wypowiedzenie – mimo kolejnych krzyków – i żeby sobie sami polatali, straszono mnie przy tym konsekwencjami prawnymi i takie tam. Jednak jak się później dowiedziałem, dobrze zrobiłem że nic więcej nie podpisywałem, ponieważ z chwilą podpisania wypowiedzenia nic was z firmą nie łączy, ja wyszedłem wtedy dokładnie z takiego założenia.
Po przeczytaniu i zapoznaniu się z treścią wypowiedzenia, dopisałem, co o tym myślę oraz komentarze do podpunktów, na wszelki wypadek, gdyby jakieś maile zaczęły znów znikać stwierdziłem że lepiej mieć to napisane również na papierze. Jak widać powody wypowiedzenia nie muszą być nawet prawdziwe ani zgodne z rzeczywistością, więc podpisałem, zakończyłem nagrywanie, mimo sytuacji uprzejmie się pożegnałem, z byłymi już, współpracownikami i wyszedłem. W zasadzie to zostałem odprowadzony, bo nie miałbym jak otworzyć drzwi.

Od teraz miałem 14 dni na to żeby się od tego odwołać i pokazać w sądzie, kto tu kłamie. W tym miejscu muszę szczególnie podziękować związkom zawodowym, wbrew panującej opinii wśród pracowników na temat ich przydatności jak i w różnych mediach, powielanych przez nich niepochlebnych komentarzy. Chcę zaznaczyć, że zrobiły wszystko by mi pomóc, nawet po mimo tego, że nie byłem już pracownikiem więc nie byłem już z nimi w żaden sposób związany, to zorganizowały mi pomoc prawną a także skontaktowały mnie, z naprawdę skuteczną Panią Mecenas, która pomogła mi napisać pozew sądowy, o niezgodne z prawem rozwiązanie umowy o pracę.

Z dedykacją 😉

PS
Okazało się, że jednak nie do końca zostałem zignorowany przez zarząd, do którego pisałem. Jak się dowiedziałem, jeden z członków do którego zwracałem się o pomoc, był na tyle uprzejmy, że wystosował bardzo pouczającego maila do całego mojego działu. Nadal opierając się na poszlakach, bo dowodów żadnych nie ma. Jestem oskarżony o spowodowanie całej ‘afery’, i zostałem przyłapany na gorącym uczynku kiedy działałem cyt. „ewidentnie na szkodę firmy”. Panie prezesie, skoro wygłasza pan takie hasła, to warto je poprzeć dowodami, bo do dzisiaj nic mi nie przedstawiono. Dodatkowo chciałbym zauważyć, że nikt od Was tego nie wykrył, tylko otrzymaliście donosy od pracowników, którym wmówiliście „amnestię”.
A co do mnie, to nadal panuje przekonanie po plotce którą rozprowadził jeden z ‘zaufanych’ pracowników, że firma próbowała to ze mną wyjaśnić (to była ta oferta nie do odrzucenia) i wyciągała do mnie rękę a ja ją odrzuciłem.
Dobre sobie.



8 thoughts on “Przedstawienie musi trwać”

  • Tak ku pamięci – dział HR nie jest dla pracowników, tylko dla zarządu. Nigdy nie dajcie się nabrać na te gadki, że HR rozwiąże Wasze problemy. To jest tylko i wyłącznie ramię Zarządu do pacyfikacji pracowników.

  • Coś mi się widzi że firma ma kiepski dział IT skoro nikt nie potrafił grzebnąć w bazie i logach i sprawdzić co się dzieje. Nie trzeba być detektywem aby rozkminić.

    Albo dział IT odpowiada za błąd który spowodował to wszystko….

    • A co jak grzebnął a tam nic nie było? 🙂 Chociaż “korpo” chyba sobie nie pozwala na nie logowanie każdego pierdnięcia pracowników..

  • Hej Kolego. Ciekawa i zarazem przykra historia. Radzę jednak zakryć Regon i NIP w załączonym dokumencie 🙂 Niedawny atak hakerski na Twojego byłego pracodawcę pokazuje, że zabezpieczenia nie stoją na najwyższym poziomie w tej firmie i z dużym prawdopodobieństwem, ktoś mógł przejąć kontrolę nad Twoim użytkownikiem i wykonywać operacje za Ciebie. Pozdrawiam i powodzenia w dalszej walce!

  • Cześć,
    Piszę żeby zwrócić uwagę, że ładnie zasłaniasz nazwę firmy, ale w skanie wypowiedzenia widać NIP i REGON, po których nie problem znaleźć jej nazwę..

    A skoro już napisałem to wypowiem się co o tym blogu myślę.

    Zgadzam się, że powinieneś walczyć o swoje, ale Twój styl i podejście wydają mi się bardzo roszczeniowe. Ciężko mi się czyta takie teksty, nie mniej jednak, czekam na kontynuację 🙂
    Nie bierz tego do siebie to tylko moje zdanie o jakimś obcym kolesiu 😉

    Dzięki za ciekawą historię i pozdrawiam serdzecznie

    • Zmienione, dzięki.
      Wiem że nie każdemu ten styl przypadł do gustu, staram się tam wpleść też trochę rozluźniające wstawki, ale dziękuję za słowa wsparcia. Jeżeli chodzi o roszczeniowość, muszę się zgodzić że jest nutka walki, szczerze to byłem tak załamany że mnie tak potraktowano. Nawet nie brano pod uwagę tego co mówiłem, wysyłałem, każdy mnie zbywał bo nikt nie chciał mieć z tym nic wspólnego, a ja jedzenie i mieszkanie musiałem za coś opłacić. Bloga założyłem za namową znajomych którzy twierdzili, że nie powinienem czegoś takiego odpuścić i opisać w internecie, ja wolałbym wyjaśnić to między sobą 😉 Po czasie muszę przyznać im rację, bo sam też nigdy nie godziłem się na takie zachowania czy sytuacje i patrząc na to z pewnego rodzaju perspektywy, uważam, że dobrze że to zrobiłem w takim stylu i z takim nastawieniem, bo jednak tego typu rzeczy nie wolno tolerować.
      Ale krytykę biorę do siebie i będę pracować nad stylem 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *