Czas start
Przy wysyłaniu maila, pozwoliłem sobie zaznaczyć potwierdzenie przeczytania, tak na wszelki wypadek, może jednak nikt tego nie czyta? Jak się okazało towar był jeszcze ciepły, i zostało odczytane zaraz po wysłaniu – czyli jednak ktoś to czyta, szkoda że nie potrafi połączyć tego ze umiejętnością rozumienia tekstu czytanego.
Po dwóch dniach coś się ruszyło, bo zostałem wezwany przez Wielkiego Mistrza. Był nawet osobiście wręczyć mi to zaproszenie, domyślałem się o co może chodzić, więc czym prędzej zawiesiłem swoją pracę i szybko potuptałem za nim do Pokoju Przesłuchań.
Wyglądało to tak.
Jak zawsze witamy się uprzejmymi słowami, oczywiście.
Robimy to chyba tylko po to, żeby późniejsze wzajemne obrażanie się, nie pozostawiło niesmaku. Wtedy nawet nie usiedliśmy, zaczął prosto z mostu. Doszły już do niego słuchy, sam jak twierdził nie posiadał żadnej informacji gdzie i na jakim etapie jest już sprawa mojego włamania, ale ma dla mnie ofertę podobno od samej ‘góry’, i że to rozwiązanie będzie korzystne dla mnie jak i dla całej firmy, ma być to oferta nie do odrzucenia.
No w końcu ! Ktoś pomyślał, no to nie może być tak źle, jednak ktoś tam potrafi czytać ze zrozumieniem.
Przejdźmy do sedna.
Zaczęło się od tego, że ‘my’ (bo w końcu Firma to My – przecież to oczywiste), zdajemy sobie sprawę jak wygląda sytuacja, dlatego ze względu na szczególność mojego przypadku, oraz samego zdarzenia, oferujemy propozycję nie do odrzucenia.
‘Jeżeli sam się zwolnisz, to N nie będzie ci robić problemów’
No i myślałem że już mnie nic nie zaskoczy, a tu proszę, NIESPODZIANKA!, w tym momencie wyjebało mi nawet zapasowe korki, pomyślałem ‘Że co kurwa ?’. Ralf, tak w skrócie nazwijmy kierona, kiedy stałem taki zawieszony z wybitymi korkami, to chyba myślał, że się poważnie zastanawiam nad ofertą, bo nic nie mówił i patrzył. Wydawał się nawet zadowolony, tak jak pani w mięsnym która podaje ci ‘ten ładny kawałek schabowego’. Dopiero jak odpowiedziałem ‘Chyba sobie żartujesz?’, zorientował się, że coś jest nie tak, bo na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie, oraz stopniowo zaczęła zmieniać kolor.
‘Ale jakie żarty, przecież to jest wspaniała oferta, powinienem być WDZIĘCZNY (sic!), że chcą się ze mną rozstać w taki sposób.’
No nie zniosę tego, że niby wdzięczny za co, że nie potrafią znaleźć osoby która wykradła mi hasło i grzebała na kontach klientów ? Że nie potrafią sprawdzić logów, kto o 2 w nocy siedział i dodawał im pakiety telewizyjne ? Że nie są wstanie wyśledzić adresu IP który przez weekend wystawiał korekty klientom? Że to kolejny przypadek w ciągu dwóch miesięcy a oni nie potrafią nic z tym zrobić ?Odpowiedziałem gdzie sobie mogą wsadzić tę ‘ofertę’ i że żądam wyjaśnienia sprawy, ja żadnego wypowiedzenia dawać nie będę, bo jestem czysty i niczego nie zrobiłem.
Wygląda na to, że moją jedyną winą jest to, że sprawdziłem temat dalej, odkryłem naruszenia i je zgłosiłem, i teraz narobiłem im problemów, bo nie wiedzą jak mnie zwolnić bez robienia dużego hałasu.
Twarz Ralfa dalej zmieniała kolor na coraz ciemniejszy, jednak dalej trzymał rezon, i mówił, że to moja okazja (nie wytrzymie zaraz), i że powinienem się nad tym zastanowić, mam na to około tygodnia czasu, bo potem jedzie na urlop i już w żaden sposób nie będzie mógł mi pomóc. Ekstra, dzięki za taką pomoc.
A co w takim razie z tą amnestią, którą ogłoszono. Po mimo faktu że to nie ja, dokonywałem zmian w systemie, ale jest to robione z mojego konta, w jakiś sposób chyba powinienem się załapać w to zapomnienie win prawda ? W końcu, sam o tym pisał w mailu do nas.
Jak się okazuje, łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Amnestia była, ale okazuje się, że jakaś super ważna pani dyrektor, która odpowiada przed samym obliczem prezesa, stwierdziła że jednak jej nie będzie, bo pracownicy zgłosili za dużo nadużyć. Ktoś tu chyba śmieszkuje ?
Jak można w taki sposób okłamać własnych pracowników? Chyba powinna spodziewać się że przy takiej ilości zatrudnionych osób, nie da się nie popełnić żadnego błędu.
‘Czyli jak, amnestia była, ale jej nigdy nie było i została nieoficjalnie odwołana, czy tak? I liczycie że ludzie zapomną? ‘
‘Tak’
‘A zaufanie, te wartości firmy, które są zapisane w Kodeksie Etyki N ? To pod czym podpisuje się prezes i zarząd, co z tym ? Kogoś to w ogóle obchodzi?’
Uśmiech i cisza.
Aha, pracodawca roku, top emplojer wszechczasów.
Mój poziom wściekłości i irytacji osiągał po mału zenit, powiedziałem, że w takim razie zdania nie zmienię nawet za pół roku, śmiało niech mnie zwalniają, wiedzą gdzie mnie znaleźć, a jak tylko dostanę wypowiedzenie to widzimy się w sądzie pracy i zobaczymy na czyje wyjdzie.
I stało się. Wiedziałem że przeholowałem, bo twarz Ralfa przeskoczyła poziom purpury i od razu wskoczyła na kolor wściekłego dojrzałego pomidora. Był tak czerwony, jakby pomylił słoiczki papryki i zamiast pepperoni zjadł właśnie garść carolina reaper marynowane w zalewie z tabasco. Jakby chciał przetestować skalę Scoville’a. W zasadzie to ta rozmowa była już zakończona, odpowiedział tylko, że mam tydzień, a potem standardowo – mogę iść gdzie chcę i robić co mi się podoba. Wychodząc, chciałem jednak być pewien więc zapytałem, czy to oznacza, że nie dadzą mi umowy na czas nieokreślony (aktualnie byłem na rocznej, po 2 latach na zleceniu i we wrześniu miałem mieć przedłużaną), chyba odebrał to jako zaczepkę bo nie odpowiedział. Nie żebym się tego nie spodziewał.
Więc czym prędzej zamknąłem za sobą drzwi.
Edycja 🙂
Przynajmniej wiem na czym stoję.
Uwaga!
Uprzedzam, że to nie są cytaty, ale zdania są zbliżone do tego co pamiętam z rozmów i całkowicie zachowują sens. Niektóre wypowiedzi mogą być też sparafrazowane.
Trzeba było kolesiowi powiedzieć, że jako pracownik niższego szczebla dołożyłeś wszelkich starań aby tą sprawę wyjaśnić, więc skoro on został oddelegowany do rozmowy z tobą to mniemasz, że pomoże ci wyjaśnić tą sprawę i włos z głowy ci nie spadnie albo dołożysz wszelkich starań aby on poszedł na dno razem z tobą 🙂
Problem w tym, że nikogo to nie obchodziło czy to byłem ja czy nie, trzeba było pokazać, dać przykład 🙂 Więc to że generowałem raporty dowodzące tego, że nie było mnie wtedy w pracy, to było tylko mącenie brudnej wody. Ba, jakbym nawet pokazał nagranie jak wychodzę z budynku, to tak jak wcześniej, zmieniłaby się tylko treść wypowiedzenia, na taką w której trudniej byłoby mi udowodnić że czegoś nie zrobiłem, tak to niestety tam działa.
A co do dna, to wydaje mi się, że statek właśnie nabiera wody… 🙂
typowe korpo bagienko i realizacje celow po trupach. pisz wiecej 🙂