Urlop…
Wracam do pracy, połowa sierpnia, pierwszy dzień po urlopie i zaczynam pracę od najważniejszej rzeczy – czyszczenie skrzynki, większość maili zostaje ciepło przyjęta przez klawisz delete, jest nieaktualna lub przyszła z większym DW czyli już załatwione. Cały czas skracam skrupulatnie wyliczony cykl naciśnięć klawisza, aż w końcu maszynowo przez przypadek kasuje istotnego maila, istotnego dlatego, że przed usunięciem mignęło w treści maila moje nazwisko, znaczy że musiało to być coś ważnego. Przełączam się w takim razie na widok kosza i wygrzebuje tę wiadomość.
Po 2 minutach bezdechu przypominam sobie że muszę oddychać, po przywróceniu funkcji życiowych, czytam maila jeszcze raz, chyba się komuś znowu pojebało moje nazwisko, zresztą nie byłby to pierwszy raz kiedy przyjmujesz na klatę szambo kogoś innego, wtedy zawsze zawracasz wiadomość z odpowiednim komentarzem do nadawcy i właściwego odbiorcy 😉 Ale niestety w tym przypadku nadawca się nie pomylił, chodzi o mnie, tylko w jakiej sprawie? Przecież już to wyjaśniałem i było wszystko jasne, czytam i nie dowierzam:
Proszę o zgłoszenie ewentualnych zastrzeżeń dotyczących zamiaru rozwiązania umowy o pracę w trybie art. 52 kodeksu pracy n/w pracownikowi:
[…]
Przyczyną zamiaru rozwiązania umowy jest ciężkie naruszenie przez Kopczyka podstawowych obowiązków pracowniczych polegające na podjęciu działań na szkodę Pracodawcy i spółek wchodzących w skład N:
[tutaj lista klientów i ceny usług po złotówce w sumie 5 zmian ]
udostepnienie innemu konsultantowi loginu do systemu innej osoby nie świadczącej już zlecenia na rzecz N, celem umożliwienia dokonywania korekt cen na kontach abonentów.
Powyższe działania są zakazane we wszystkich kanałach sprzedaży w spółkach N, Narażają spółkę na dodatkowe nieuzasadnione koszty, zmniejszają wiarygodność i profesjonalność świadczonych przez grupę N, naruszają zasady uczciwości wobec klientów.
Myślę ‘O chuj chodzi’, przecież zgłaszałem włamanie dwa miesiące temu, wysłałem im listę kont na których były zmiany w cenach – sam wszystkie wyśledziłem, opisałem i wskazałem dokładne numery zleceń, miało być wszystko wyjaśnione i poprawione, a teraz wysyłają mi listę kont w tej samej kolejności w jakiej ja je przekazałem i piszą że to ja ?
W dodatku zmiany są wprowadzone wtedy kiedy nie było mnie w pracy, co zaznaczałem w zgłoszeniu, więc tym bardziej jestem zdziwiony.
Odpisałem i zaznaczyłem że po pierwsze sprawa była już wyjaśniania w czerwcu, zostało zgłoszone włamanie (nie pierwsze u nas, więc powinni być już obeznani z tematem, tak myślałem), po drugie nie mam dostępu do takich danych na podstawie których mógłbym wejść w posiadanie haseł dostępowych do loginu innej osoby (brak uprawnień odczyt/zapis), a po trzecie wtedy kiedy te modyfikacje były robione, nie było mnie już w pracy, jechałem do domu więc nie miałem fizycznie takich możliwości żeby dokonać zmian na kontach klientów.
Opasłem to w zgrabne formatowanie dałem wyślij i czekałem na odpowiedź…